piątek, 19 marca 2010
Patriota
Wstaję rano, włączam moje japońskie radio, zakładam amerykańskie spodnie, wietnamski podkoszulek i chińskie tenisówki, po czym z holenderskiej lodówki wyciągam niemieckie piwo. Siadam przed tajwańskim komputerem i w amerykańskim banku zlecam internetowe zakupy w Anglii, potem wsiadam do czeskiego samochodu i jadę do francuskiego hipermarketu na zakupy. Po uzupełnieniu żarcia o hiszpańskie owoce, belgijski ser i greckie wino wracam do domu, siadam na włoskiej kanapie i szukam pracy w polskiej gazecie. Znowu nic... Zastanawiam się, dlaczego, do diabła, w Polsce nie ma pracy...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz