Umiera Mosze Goldman.
- Mosze, muszę Ci się do czegoś przyznać… - zaczyna jego żona.
- No?
- Icek to nie jest Twój syn! – kontynuuje z płaczem.
- Nie może to być! A niby czyj?!
- Naszego kantora z synagogi.
- Nie wierzę Ci, Salcie. Taki piękny mężczyzna jak Pinkawer i taka brzydula jak Ty…
- Zapłaciłam mu tysiąc dolarów!
- Skąd wzięłaś tyle pieniędzy?!
- Z Twojego sejfu.
- A widzisz! Wyszło na moje – Icek to mój syn!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz